"Światło ukryte w mroku"

Sharon Cameron wykonała kawał dobrej roboty przy pisaniu "Światła ukrytego w mroku". Z powieści historycznej uczyniła mieszankę romansu, książek dla młodzieży i opowiadań postapokaliptycznych. Dzieje się tu bardzo dużo, mamy opisaną wojnę, kilka lat przed nią i jeszcze krótkie informacje co działo się z bohaterami w późniejszych czasach. A to wszystko na niecałych 500 stronach. Jest to historia Fusi, czyli Stefanii Podgórskiej, która wraz z młodszą siostrą - Heleną ukrywała Żydów podczas II wojny światowej. Jej opowieść zaczyna się gdy będąc małą dziewczynką przeprowadziła się do starszych sióstr do Przemyśla, gdyż nienawidziła życia na wsi. Tam rozpoczęła pracę w sklepie prowadzonym przez żydowską rodzinę Diamantów, z czasem stając się jej częścią. Gdy wojna dotarła do miasta, Fusia,wówczas już nastoletnia dziewczyna, była jedyną nadzieją swoich żydowskich przyjaciół. Po ich przesiedleniu do getta, zdobywała dla nich jedzenie i lekarstwa sprzeciwiając się niemieckiemu prawu. Walczyła o ich przetrwanie, choć dla niej samej trudno było o pożywienie. Po odnalezieniu swojej młodszej siostry i sprowadzeniu jej do Przemyśla zaczęła ukrywać Żydów, narażając swoje życie. 
Pomimo trudnego tematu książka nie jest ciężka, nie jest przepełniona bólem i rozpaczą. Można powiedzieć, że jest optymistyczna, bo główne bohaterki są miłe i sympatyczne, pełne odwagi i determinacji, a z kolejnych kłód stawianych przez los budują schody pomagające im uratować ludzkie istnienia. Fusia ma też wielu adoratorów i w pewnym momencie zabawne staje się jej opędzanie od nich. Te miłosne wątki sprawiają, że książka przypomina współczesne powieści young adult, tyle że tutaj bohaterka twardo stąpa po ziemi i nie w głowie jej romanse, dzięki temu Fusi nie jest irytująca jak to niekiedy się zdarza w tego typu gatunkach. To co nadaje tej historii lekkości to niesamowite szczęście jakie spotyka bohaterów w krytycznych sytuacjach, jakby ktoś na górze nad nimi czuwał. Oczywiście są też smutne momenty, ale nie są one dominujące i nie przygnębiają. Jak już wspomniałam, dzieje się tu bardzo dużo, w dobrym tempie. Mamy pełno zwrotów akcji, czyta się płynnie, a z każdą kolejną stroną jest coraz ciekawiej.
Książka oparta jest na faktach, zawiera zdjęcia głównych bohaterów i informacje o ich losach po wojnie. Autorka, opowiada też co ją skłoniło do zapisania tej historii, która według mnie jest niesamowita i mogłaby być wpisana do kanonu szkolnych lektur. Uważam, że ludzie powinni ją poznać, przeczytać o niesamowitej odwadze naszych rodaczek, które będąc tak młode, uczyniły tak wiele dla innych z taką miłością i oddaniem. Tak więc jeżeli to czytasz, jeżeli też urzekła Cię ta historia to podziel się nią z innymi 💕

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Nie ma nocy na tyle długiej, aby słońce nie wzeszło ponownie.”

Podsumowanie roku 2021!

"Melodia mgieł dziennych"