"Osaczona"

Przesłuchałam na audiobooku "Osaczoną" Poli Roxy i trochę żałuję, że ta książka trafiła w moje ręce. Od początku nie lubiłam głównej bohaterki, której beznadziejne życie stało się jeszcze bardziej beznadziejne wraz z rozpoczęciem opowieści. Karolina pracuje w warszawskiej korporacji, do miasta dojeżdża wraz z irytującą sąsiadką, jej małżeństwo popadło w rutynę, a jej mama jest wredna chociaż nie tak bardzo jak jej szefowa. Już jej nie zazdroszczę, ale to nawet nie jest początek jej problemów. Tak właśnie wygląda jej życie, a bohaterka przez kilka lat nic z tym nie robi. Karolina miała jechać z przyjaciółką do Bułgarii na kilka dni ale niestety ta musiała zrezygnować z wyjazdu niemal w ostatniej chwili. Bohaterka zdecydowała, że pojedzie sama, odpocznie od pracy i codzienności oraz naładuje baterie. Już w samolocie poznała Waldka, który zaczął budzić w niej dawno zapomniane emocje. Do romansu, mimo wszystko nie doszło, a Karolina pozostała wierna Bartkowi - swojemu mężowi. Jednak po powrocie ze słonecznego kraju odkryła, że jej partner ma romans. Tutaj się zatrzymam, na wypadek gdyby ktoś jednak chciał sięgnąć po tą książkę, która dopiero w drugiej połowie robi się ciekawsza, jest trochę adrenaliny, wątek kryminalny i zaczyna to przypominać film akcji. 
W całej tej historii dużo się dzieje, pomysł jest interesujący, ale w jego realiza
cji czegoś zabrakło. Podobno inspiracją było życie oraz osobiste doświadczenia i dlatego autorka ukrywa się pod pseudonimem. Ale w tą opowieść bardzo trudno było mi uwierzyć, a co dopiero ją polubić, zwłaszcza gdy sympatią nie darzyłam samej się narratorki. Po pierwsze przez kilka lat palcem nie ruszyła żeby jej życie było lepsze, cały czas biernie podporządkowywała się innym, matce, znajomej, szefowej i mężowi, czekając aż sami zauważą, że powinni ją lepiej traktować. Po drugie wciąż  myślała, że wie co ja myślę i powiem na jej temat. (Gdy tylko słyszałam "Wiem co teraz powiecie..." to musiałam liczyć do dziesięciu). Po trzecie, tu posłużę się przykładem, gdy mamy film akcji, kryminał, w którym przestępca jest pozytywną postacią, to posiada on wówczas powód dla swoich czynów (sprzedaje narkotyki bo ma chorą babcię, kradnie pieniądze, walcząc z systemem i działaniami państwa, itd.) lub chociaż jest lubiany przez odbiorców. Natomiast wątek, pt.  "zgadzam się na handel narkotykami, bo chcę mieć jacht i dostatniejsze życie" sprawił, że zaczęłam uważać bohaterkę za pustą egoistkę. Wiem, że jej decyzje były dyktowane miłością i zauroczeniem, ale mogła pomyśleć wtedy o innych, a nie tylko o sobie. Jak dla mnie bohaterka była nijaka i dopiero w drugiej połowie książki zyskała trochę charakteru i werwy, ale niestety nadal uważała że wie co na jej temat myślę. Zakończenie również nie powaliło na kolana, ono jak i cała książka wydają się trochę naciągane. Chociaż pomysł był całkiem ciekawy  to został on popsuty przez wykonanie i słabych, bezbarwnych bohaterów. 
Nie polecam tej książki, niemal cały czas się z nią męczyłam, ale nie lubię czegoś zaczynać a potem tego nie kończyć, więc jakoś przebrnęłam. Może gdyby akcja nie działa się w Polsce, to wydawałaby się bardziej realistyczna. Albo gdyby zakończenie było mniej pokręcone, a bohaterka mniej narzekała na wszystko co ją otacza.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Nie ma nocy na tyle długiej, aby słońce nie wzeszło ponownie.”

Podsumowanie roku 2021!

"Melodia mgieł dziennych"