Koci detektyw na tropie!

"Konrada zabił młotkiem w jadalni Śmietański"
Graliście kiedyś w grę Cluedo? To nie jest ani reklama, ani lokowanie. Zwykłe pytanie. Ponieważ skojarzenie do tej gry towarzyszyło mi przy czytaniu tej książki. 

Stary dworek? JEST
Ekscentryczny właściciel? JEST
Zabójstwo w tajemniczych okolicznościach? JEST

Cluedo jak nic ;) 

Narratorem jest Lord! Nie byle jaki, bo z rodowodem. Tak, Lord to kot. Taki miły kotek pokroju Garfielda, ale nie je lasagne (przynajmniej o tym nie wspomina) i nie ma rudego futerka. Ma wszystko czego kotu do szczęścia potrzeba: kochającą panią, swój kącik, jedzenie i nawet może pazury ostrzyć na kanapie (no nie może, ale to robi, jak to kot). Właśnie jego właścicielka, czyli Ala wyjeżdża na konkurs dla artystów do dworku pewnego ekscentrycznego mężczyzny - Stefana Śmietańskiego. Chce on wyłonić swojego dziedzica, który odziedziczy po nim fortunę, a którego się nie doczekał do tej pory. Zaproszenie przychodzi w momencie, gdy Alicja może mieć przełomowy moment w życiu i być lekko zagubiona, więc je akceptuje. Gdy już znajdą się na miejscu zaczynają się dziać dziwne rzeczy. I to właśnie "Sherlock" Lord pomału je odkrywa, chociaż sam nie zdaje sobie sprawy, że je odkrywa. W końcu ważne jest to, że może wyjść z pokoju w którym jest zamknięty i pilnować swojej pani! Natomiast czytelnik... o tak, czytelnik dużo zyskuje na odkryciach kota ;)

Powieść "Ja cię kocham, a ty miau" Katarzyny Bereniki Miszczuk jest określana jako komedia kryminalna. I zdecydowanie się z tym zgadzam. Czytało się ją fajnie i lekko, chociaż na początku ja, jako osoba kochająca bardziej psy niż koty, zastanawiałam się "Jak to? Kot narratorem?". Książka jednak zdecydowanie na tym zyskuje, przede wszystkim na humorze. W końcu nie ma to jak komentarze kota nad poważnymi ludzkimi sprawami! Historia jest utrzymana w tajemniczym klimacie i kręci się wokół jednego wątku, co sprawia, że wydaje się być pełna. Troszkę zaskoczył mnie zwrot akcji przy końcu, ponieważ myślałam, że autorka trochę jeszcze rozwinie główny wątek. Ona jednak zakończyła go zdecydowanie, szybko. Sama końcówka powieści jest trochę inna niż się spodziewałam od początku, ale to sprawia, że historia nie jest przewidywalna. Zabrakło mi jedynie konkretnego podsumowania całej historii - pozostawiono nam czytelnikom, otwarte zakończenie. Czyżby autorka chciała wrócić jeszcze do tej historii? Ja bardzo chętnie bym przeczytała co też takiego jeszcze może wydarzyć się w życiu Lorda i Ali.

Chociaż początkowo nie wydawałam się być przekonana do tej książki. Ba! Nawet myślałam, że będzie lekko infantylna. W efekcie końcowym cieszę się, że znalazła się na mojej liście czytelniczej. Polecam, a ja chyba sięgnę po inne pozycje od tej autorki.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Nie ma nocy na tyle długiej, aby słońce nie wzeszło ponownie.”

Podsumowanie roku 2021!

"Melodia mgieł dziennych"