"Dream again" czyli warto marzyć!

"Marzeń nie można zabić"
Dorota Terakowska

Ta część była inna. Zaskoczyłam się, gdy na pierwszych stronach zauważyłam imię, którego nie znałam - JudeKim jest Jude? Co ona robi w tej historii? Już spieszę z odpowiedzią. 
Jude - główna bohaterka, siostra Ezry. Właśnie przyjeżdża do niego, do Woodshill. Z załamaną karierą aktorki, bez pomysłu na dalsze życie, bo nie skończyła szkoły i bez pieniędzy. Jedzie do swojego brata, czyli do, w jej opinii, jedynej osoby, która nie będzie jej oceniała, nie odrzuci i po prostu pomoże stanąć na nogi. On zapomniał jej jednak powiedzieć o jednym małym szczególe, jego współlokatorze. Aktualnie jest on bardzo marudny, bo uważa, że przez kontuzję załamała się cała jego kariera koszykarza. Prywatnie jest to były chłopak Jude. I on tak nie do końca zgadza się, żeby dziewczyna z nimi zamieszkała. Moi drodzy, poznajcie Blake'a. 

Mona Kasten serwuje kolejną część serii Begin again, czyli "Dream again". Z całą mocą mogę powiedzieć, że ta część podobała mi się najbardziej. Bohaterowie jak dla mnie jeszcze nigdy nie byli tak autentyczni. Główna bohaterka jest spoza całej paczki Woodshill zaprezentowanej w poprzednich częściach i JEST TO WSPANIAŁE! Poznaje ich, ale oni nie odgrywają tak znaczącej roli jak odgrywali w innych tomach. Tutaj są jedynie tłem i zamiast skupiać się na tym co się z nimi dzieje, poznajemy lepiej Jude, Blake'a i Ezrę (oraz troszkę, resztę współlokatorów). Historia, zgodnie z tytułem, opiera się na marzeniach. Na ich spełnianiu, na ich porzucaniu, na ich odnajdywaniu, na życiu nimi! Główni bohaterowie muszą się zmagać z konsekwencjami własnych działań i zdecydować czy chcą podążać dalej za swoimi marzeniami czy z nich zrezygnować. Nie są to łatwe decyzje. Ponadto główni bohaterowie muszą się zmierzyć ze swoją przeszłością. Aby czytelnikowi było łatwiej to zrozumieć, autorka zafundowała nam kilka retrospekcji. Ciekawym wątkiem był Ezra, który chociaż przez strony książki przemykał czasem niezauważalnie, był bardzo ważnym elementem. Wszystko to złożyło się na cudowny obraz, który z wielką przyjemnością przeczytałam. Oczywiście było kilka momentów i zachowań, które nie przypadły mi do gustu, ale i one dodawały smaku oraz dopełniały obraz historii. 

Historia Jude i Blake'a może się wydawać typowa. Może rzeczywiście tak jest, ale przez to jest jak najbardziej realna. Taki american dream. Ja pochłonęłam ją jednym tchem (w środku nocy, co wam będę kłamać). Czytałam i tylko widziałam wskazówki przesuwające się w stronę północy. Ale ciągle był "jeszcze jeden rozdział". Historia pokazała dobitnie, że marzenia są po to żeby je spełniać oraz że jeśli na czymś naprawdę nam zależy to uda nam się to zrobić! 

Jesteście ciekawi czy Jude wróci do aktorstwa? Czy Blake przestanie być "naczelną marudą"? Co ukrywa Ezra? Na te i kilka innych pytań znajdziecie odpowiedź w "Dream again", które ja mogłam przeczytać dzięki księgarni woblink.com



Tym samym skończyłam na ten moment serię Begin again. Była to wspaniała przygoda. Jak w każdej serii były momenty lepsze i były momenty gorsze. Jedno jest pewne - pokochałam tych bohaterów. Każda z tych powieści pokazywała nam jakiś ważny wątek ludzkiego podejścia do życia. Każda z nich wprowadzała inne wartości.
Poczynając od "Begin again", w którym Allie zaczynała nowe życie uwalniając się od toksycznych rodziców. Kaden, który początkowo był bardzo trudnym przypadkiem, ostatecznie był dla niej ogromnym wsparciem. "Trust again" opowiadało jak zarówno Dawn jak i Spencer uczą się na nowo ufać. "Feel again" uczyło uczuć. Zarówno Sawyer, która je odrzuciła, jak i Isaaca, który chyba się w nich zgubił. "Hope again" zmieniało życie Everly, która postanowiła zawalczyć o swoje szczęście i uwierzyć, że jest ono możliwe. I wreszcie "Dream again" o którym już troszkę dzisiaj napisałam i, które zapewniało Jude i Blake'a że marzenia są dobre! Każda część, chociaż miała innych głównych bohaterów, ciągle nawiązywała do tych, których już znamy. Jak dla mnie autorka powinna się pokusić o jeszcze jeden tom i kto przeczyta ostatnią część, myślę, że wyłapie o kogo chodzi ;)
Bohaterowie są momentami przerysowani. Robią awantury o coś, co mam wrażenie w rzeczywistości nikt by się nie denerwował. Za chwilę jednak pokazują jak walczyć o siebie, o swoje przekonania i wartości. Najważniejsze jest jednak, że tworzą spójną całość. Dobrą paczkę przyjaciół, na których mogą liczyć w każdym momencie. Wszystkim życzę takich relacji jak w tych książkach!
Przy okazji pierwszego tomu pisałam w recenzji na instagramie, że długo chciałam się zabrać za tą historię, ale jakoś nie było okazji. Trochę żałuję, że nie zrobiłam tego szybciej, bo naprawdę świetnie się bawiłam. Z drugiej strony jednak mogłam je przeczytać wszystkie, w małych odstępach czasu, a tym samym mieć ciągłość tej historii. Świat Woodshill pochłoną mnie i ciężko się będzie z nim rozstać.
Mona Kasten zrobiła kawał dobrej roboty i jestem jej za to ogromnie wdzięczna. Naprawdę szczerze polecam sięgnąć po całą serię. Mam nadzieje, że pokochacie bohaterów tak jak ja. A ja po cichu liczę na to, że autorka zaskoczy nas kolejną powieścią, bo bardzo polubiłam jej styl pisania i historie, które tworzy.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Nie ma nocy na tyle długiej, aby słońce nie wzeszło ponownie.”

Podsumowanie roku 2021!

"Melodia mgieł dziennych"