"Dziewczyna znikąd"
Jak łączą się obie historie? Skąd wzięła się Lizzy? Czy nastolatkom uda się przetrwać nadchodzące dni?
Do książki podeszłam z dystansem, nie spodziewałam się wiele, po obejrzeniu zwiastunu filmu, ale byłam ciekawa tej pozycji. Język mnie nie zachwycił, trochę powtórzeń oraz ubogie słownictwo. W tej kwestii fajerwerków nie było, ale myślę, że ten zabieg sprawił, że książkę czytało się z ogromną łatwością i prędkością. Nieskomplikowana fabuła sprawiła, że przedstawiona historia była wciągająca, jak najszybciej chciałam poznać odpowiedzi na dręczące mnie pytania i dowiedzieć się czy moje podejrzenia się sprawdzą. No nie udało mi się, przynajmniej nie wszystko odgadłam. Autor pod koniec książki wyciągnął królika z kapelusza, którego się nie spodziewałam, tak poczarował, że zepsuł mi zakończenie (jednak wolę takie bez happy endu). Jedyną polubioną przeze mnie postacią była Pepper, pozostali byli zabawni, czasem irytujący, cała książka lekko komiczna i nie mam pojęcia dlaczego w ostateczności wywarła na mnie pozytywne wrażenie. Może przez ten uśmiech niedowierzania pod koniec lektury i w rezultacie miło spędzony czas.
Nie zawsze trzeba czytać ambitne powieści, oglądać najlepsze filmy. Czasem można odpocząć, uśmiechnąć się, powygłupiać w wyobraźni i ta książka jest idealna na taką wakacyjną przerwę pomiędzy ciężkimi lekturami szkolnymi, pomiędzy wymagającymi sesjami, czy po godzinach wpatrywania się w cyferki na monitorze.
Trzeba też przyznać, że książka jest wydana z wielką dbałością o szczegóły. Jaskrawy grzbiet i wstawki, mroczne grafiki dodające historii charakteru oraz bonusowe rozdziały kolejnych części „Ulicy strachu”.
Bardzo dziękuję wydawnictwu mediarodzina za możliwość przeczytania „Dziewczyny znikąd”, a na ulicę strachu jeszcze z pewnością wrócę ;)
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękujemy za wszystkie komentarze :)
Przyjmujemy pochwały, krytyki i chętnie czytamy wasze odczucia związane z przeczytanymi (bądź nie) książkami!