"Chyłka-Kasacja" czyli Sherlock, Watson i Moriarty w wydaniu prawniczym

Po tym jak obejrzałam serial "Chyłka - Zaginięcie" natychmiast sięgnęłam po "Kasację" Mroza. Kilka wątków, np. pierwsze rozmowy głównych bohaterów, zdążyło już się pojawić w telewizyjnej adaptacji, ale ten kryminalny jedynie w ostatnim odcinku. Dzięki temu wyobrażenie kilku postaci już siedziało w mojej głowie, ich wygląd, charakter, zwyczaje. Pomimo to, gdy czytałam książkę, parę rzeczy się zmieniło, więc także postaci w mojej głowie przeszły pewną transformację. 


Najmniejszą metamorfozę  przeszedł Zordon, czyli główny bohater, który jest nowym aplikantem w kancelarii Żelazny & McVay. Przypomina mi on doktora Watsona, granego przez Martina Freemana w serialu "Sherlock". Taki trochę nijaki, bardzo lojalny, próbujący nadążyć za swoim autorytetem, większość akcji rozgrywa się z jego perspektywy, gdyż wraz z jego pojawieniem rozpoczyna się cała historia. Póki co nie przepadam za nim. Irytuje mnie. Odnoszę wrażenie, że  jego postać nic nie wnosi, chociaż wiem, że bez niego całe to "zamieszanie" nie miałoby sensu. Mam nadzieję, że zyska przy bliższym poznaniu i nabierze charakteru, tak jak jego patronka.

Joanna Chyłka, która nie znosi, gdy ktoś zwraca się do niej po imieniu, jest bardzo zamknięta w sobie i skoncentrowana na pracy. Jest takim Sherlockiem Holmesem świata prawniczego, tyle że w seksownej, eleganckiej spódnicy. Nie opowiada o sobie, pali, pije, je dużo mięsa i słucha ciężkiej muzyki. Jest inteligentna, ambitna, z zasadami i charakterem. Jej życie prywatne jest zagadką, którą zapewne będziemy odkrywać w kolejnych częściach. Pomimo iż rzadko okazuje jakieś pozytywne emocje, to tlą się w niej jakieś uczucia. Do tego piękna, seksowna (przynajmniej w mojej wyobraźni, gdyż w książce nie została dokładnie opisana, ale okładki oraz jej serialowa odpowiedniczka mocno sugerują jej wygląd), bogata i z ciętym językiem. 

Chyba żadna sprawa nie zostałaby doprowadzona do końca gdyby nie Kormak. On jest super. Chociaż w serialu odgrywał trochę większą rolę. Stara się nie wychylać, wie swoje, jest trochę dziwny i potrafi dokopać się do każdej informacji. Niczym dzieci, które pomagały Sherlockowi w inwigilacji półświatka przestępczego i nie tylko. 

UWAGA SPOJLER!
Czym byłby kryminał, gdyby nie było w nim czarnego charakteru? W tej części okazuje się nim Langer. Główny podejrzany, który sprawia wrażenie niewinnego. Ale tak naprawdę to on pociąga za sznurki i manipuluje wszystkimi. Niczym Moriarty w naszej ulubionej serii brytyjskiej. Mam nadzieję, że pojawi się w kolejnych częściach, a nasz cudowny duet nareszcie utrze mu nosa. 

Książkę czytałam z wielką przyjemnością. Akcja jest wartka, nieustannie coś się dzieje. Chyłka jest zabawna, może nie dla bohaterów ale dla czytelnika owszem, dialogi są inteligentne ale miejscami nienaturalne. Jeszcze się w życiu nie spotkałam żeby ktoś używał tylu błyskotliwych porównań, ale to nadaje powieści charakteru i rozładowuje napięcie. Z niecierpliwością wyczekiwałam zakończenia tej historii, które mnie zawiodło. Pomysł z alfabetem Morse'a wydawał mi się mocno przesadzony, a taktyka Langera wysoko nieprawdopodobna. Ale może jedynie mój umysł jest nieco ograniczony. Z chęcią sięgnę po kolejne części przygód naszego ulubionego prawniczego duetu i spróbuję nadążyć za tym co będzie się działo. Na drugi sezon "Chyłki" czekam z niecierpliwością. Bardzo jestem ciekawa interpretacji książki, pozostałej części obsady, a przede wszystkim gry aktorskiej mojej wielkiej miłości Jakuba Gierszała <3

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Nie ma nocy na tyle długiej, aby słońce nie wzeszło ponownie.”

Podsumowanie roku 2021!

"Melodia mgieł dziennych"