"One last stop"

 Nie jestem wielką fanką Stanów Zjednoczonych Ameryki. Jednak lubię historię i bardzo fascynuje mnie fakt powstania tego państwa oraz jego droga do obecnego miejsca - światowego lidera. USA dla Polaków przez wiele lat były czymś średnio osiągalnym i przez to urosły do niemal mitycznej rangi. Stąd i ja, mam miejsca, które chciałabym zobaczyć :D 

Jest wśród nich Nowy Jork. Miasto, które niedawno obchodziło przykrą rocznicę, kiedy przyglądał mu się cały świat. Miasto, w którym mieszka ok. 8,5 miliona mieszkańców, które jest najbardziej zróżnicowanym językowo miastem na świecie, gdzie jest wielka mieszanka kulturowa, religijna i zapewne też tożsamościowa. Dla mnie to miasto ma przede wszystkim wartość w swoim wymiarze architektury i urbanistyki. Ale przecież nie mówimy ani o mnie, ani o NYC. A może jednak mówimy? :D 


To właśnie Nowy Jork stanie się domem dla August. Jednak, zanim będzie mogła o nim w ten sposób powiedzieć, będzie musiała przebyć kawałek drogi ;) August właśnie tam, będzie chciała zacząć (znowu) nowe życie, nowe studia. Jak sama o sobie powie "nic innego nie potrafi, tylko studiować". Jest to duże nadużycie, bo jak się przekonacie w trakcie lektury - dziewczyna radzi sobie nieźle w życiu! Trafia do lekko zwariowanego mieszkania, a dzięki szczęśliwym gwiazdom (i zbiegom okoliczności ;) ) dostaje pracę w naleśnikarni. Wszystko układa się tak nie w jej stylu - jak najmniej przywiązać się do miejsca i ludzi. Jednak największym plusem jej życia stają się podróże metrem. Codziennie bowiem spotyka w nim tajemniczą dziewczynę - Jane. Żeby zrozumieć powagę sytuacji wyobraźcie sobie to:

- jedziecie rano - widzicie Jane,

- jedziecie wieczorem - widzicie Jane,

- jedziecie w nocy - widzicie Jane,

- spóźniacie się - widzicie Jane,

- przychodzicie za wcześnie - widzicie Jane,

- do jakiego wagonu byście nie wsiedli - widzicie Jane!

Dziwne prawda?

August myśli to samo. Jest coraz bardziej zainteresowana współtowarzyszką, ciągle się zastanawia jak to się dzieje i do tego przeklęte serce reaguje coraz bardziej! Analityczny umysł głównej bohaterki i lata doświadczenia w prowadzeniu śledztw z własną matką, powodują, że odkrywa tę tajemnicę. Jane nie należy do teraźniejszości. W wyniku nieznajomego wydarzenia utknęła w wyłomie czasowym i od ponad czterdziestu lat znajduje się w metrze linii Q Nowego Jorku. Do tego dziewczyna nie pamięta niczego ze swojego „prawdziwego” życia. August chce pomóc nowej znajomej, wmówić sobie, że wcale się nie zakochała, a także wygrać wyścig z czasem. Jak to wszystko się rozegra? Odpowiedzi, ale i więcej pytań spotkacie w książce! :D

Po cudownym „Red, white & royal blue”, które podbiło moje serce i stało się jedną z moich ulubionych książek, bardzo chciałam przeczytać kolejną powieść Casey McQuiston. „One last stop” trafiło jednak na mój przestój czytelniczy i… nie pomogło mi się z niego wyplątać. Bardzo mnie męczyły długie rozdziały. Przez ponad połowę powieści nie mogłam się jakoś polubić z bohaterami. Pomysł na fabułę oceniam jako genialny. Naprawdę romans poprzez czas zawsze jest ciekawym zabiegiem. Jednak męczyły mnie niektóre postacie i nie potrafiłam się do nich przekonać. Końcówka powieści i kilka zwrotów akcji ratują moją całą ocenę tej historii. Przyśpieszenie akcji, powiązanie i wyjaśnienie kilku wątków, a już samo zakończenie – wręcz bajeczne. Ale gdzie mogą się wydarzać nieprawdopodobne historie jak nie w Nowym Jorku? :D


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Nie ma nocy na tyle długiej, aby słońce nie wzeszło ponownie.”

Podsumowanie roku 2021!

"Melodia mgieł dziennych"